WYGRANA PRZEZ NAS SPRAWA PRZED SĄDEM NAJWYŻSZYM
Wygrana przez nas sprawa przed Sądem Najwyższym dotycząca ZUS i nie słusznie naliczanego odprowadzenia składek na ubezpieczenie społeczne.
Według Sądu Najwyższego wykonawca robót budowlanych nie musi płacić składek na ubezpieczenia społeczne od wynagrodzenia robotnika, który okazjonalnie podejmuje prace ziemne. Przedmiotem kontrowersji była zamianą umów o dzieło na oskładkowane zlecenie. Takie działania Zakład Ubezpieczeń Społecznych podejmuje na masową skalę w całej Polsce. Okazuje się, że kontrolerzy ZUS nie zawsze słusznie wnioskują o zapłaty często niemałych kwot od przedsiębiorców. W naszym przypadku sprawa dotyczyła robotnika, który współpracował z jednym z podwykonawców przy budowie gazociągu. Jego zadaniem było wykonanie wykopu pod rury gazociągu, a po jego położeniu zasypanie wykopu. Kwestionowane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych umowy o dzieło zostały zawarte na kilka kolejnych dni w czerwcu i lipcu 2010 r. Kontroler Zakładu uznał, że nie można efektu pracy tego robotnika zakwalifikować jako dzieło, gdyż za takie można uznać całą sieć gazową. Tym samym umowę na wykonanie wykopów zakwalifikowano jako świadczenie usług, z których przychód podlega pod obowiązek odprowadzenia składek na ubezpieczenie społeczne. Sąd pierwszej, jak i drugiej instancji potwierdziły prawidłowość decyzji ZUS. Dopiero skarga kasacyjna spółki do Sądu Najwyższego zmieniła obrót sprawy. Sędziowie w wyroku, który zapadł 25.10.2016 r., uznali, że ZUS nie ma podstaw do żądania zapłaty zaległych składek, bowiem te konkretnie prace mogły zostać wykonane bez konieczności ubezpieczenia wykonawcy. Zdaniem Sądu Najwyższego sporne umowy nie tyle powinny być kwalifikowane jako umowy o dzieło (art. 627 k.c.), ile były umowami o roboty budowlane (art. 647 k.c.), wciąż jednak powinny być traktowane jako umowy rezultatu, od których nie należy odprowadzać składek. Umowy te były zawierane na początku miesiąca, a w niektórych przypadkach pod koniec miesiąca już po zrealizowanej pracy według uprzednich ustnych uzgodnień, a wynagrodzenie za metr bieżący wykopu było uzależnione od rodzaju gruntu, na którym wykopy były realizowane. Przed rozpoczęciem prac majster wskazywał robotnikowi, jaki odcinek jest do wykopania, czasem wydzielał mu konkretne odcinki, najczęściej sam zainteresowany określał ilość metrów bieżących wykopu do wykonania. Pod koniec dnia pracy majster podpisywał ilość wykonanych prac przez zainteresowanego. Dane te po wpisaniu do protokołów odbioru były podstawą do obliczenia wynagrodzenia za wykonane roboty, które było wypłacane pod koniec miesiąca. Co najważniejsze w tej sprawie, zainteresowany świadczył pracę w tych samych godzinach co pracownicy odwołującego, gdyż dostosowywał swoje czynności do prac związanych z kładzeniem rur, oraz ich zgrzewaniem i spawaniem. Zdaniem Sądu Najwyższego zakres prac wykonywanych na umowie o dzieło stanowił część ciągu technologicznego związanego z kładzeniem gazociągu na danym terenie, a rezultat tych prac skrupulatnie był monitorowany przez majstra. Zatem nie można powiedzieć, iż wykonawca dzieła nie ponosił odpowiedzialności za brak rezultatu w postaci niewykonanego wykopu czy też nieprawidłowo wykonanej pracy. źródło: www.rp.pl
Śledź nas